Urzędnicy podatkowi ciągle nie rozstrzygnęli kwestii, jak zatrudnieni rozliczający się na preferencyjnych warunkach powinni dokumentować swój czas pracy. Co więcej, sprzeczne interpretacje w tej sprawie wydaje nawet ten sam dyrektor izby skarbowej.
Wystarczy ewidencja
Problem dotyczy art. 22 ust. 9 pkt 3 ustawy o PIT, zgodnie z którym twórcy mający prawa autorskie do wykonanych przez siebie utworów mogą odliczyć 50 proc. uzyskanego przychodu. Takim utworem jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci. Preferencja w PIT przysługuje więc np. dziennikarzom piszącym nowy artykuł, architektom projektującym most czy informatykom pracującym nad kodem nowego programu.
Każdy z nich oprócz tego wykonuje także czynności techniczne, niemające nic wspólnego z pracą twórczą. Nie zawsze też jasny podział, ile czasu spędzają na jedno, a ile na drugie, jest zapisany w umowie o pracę. Etatowi twórcy uważają więc, że jeżeli pracodawca ewidencjonuje ich aktywność w systemach wewnętrznych, np. komputerowych time sheetach, to mają prawo odliczyć koszty, nawet jeśli pracodawca tego sam nie zrobił. Na tej bowiem podstawie łatwo mogą wyliczyć, ile czasu poświęcili na tworzenie. Dzięki temu mogą znacząco obniżyć podatek do zapłaty (od pozostałej części pieniędzy mogą potrącić tylko 1335 zł rocznie). Fiskus wielokrotnie już na to pozwolał, co potwierdzają interpretacje indywidualne. Chodzi m.in. o tę wydaną 13 maja 2016 r., nr IBPB-2-2/4511-203/16/AK, czy 7 października 2015 r. (nr IBPB-2-2/4511-496/15/MM). W obu przypadkach wypowiadał się dyrektor IS w Katowicach. Uznał, że ewidencja czasu pracy wystarczy, aby podatnik miał prawo do preferencji.