Przyjęty wczoraj przez Radę Ministrów projekt ustawy o zasadach kształtowania wynagrodzeń w spółkach nadzorowanych przez Skarb Państwa ostatecznie likwiduje problemy związane z „osławioną” już Ustawą kominową, która działała nieefektywnie i zachęcała do omijania prawa.

Atutem nowego projektu będzie przede wszystkim zaniechanie fikcji niskiego, regulowanego wynagrodzenia zarządów firm państwowych i samorządowych, bazującej na powierzaniu im – obok funkcji podstawowych – dodatkowo dobrze płatnych stanowisk w spółkach im podległych lub też zatrudnianiu w oparciu o kontrakty menadżerskie. Bardzo dobrym, pobudzającym menedżerów do aktywności biznesowej jest również rozwiązanie polegające na obligatoryjnym podziale ich wynagrodzenia na część stałą i część zmienną, która stanowić ma od 50% aż do 100% płacy stałej. Niezwykle szczegółowo określono też w projektowanej ustawie sposób, w jaki dla poszczególnych kategorii spółek ustalana będzie kwota tych stałych wynagrodzeń.

Polecamy: Pensje władz spółek Skarbu Państwa mają być zależne od realizacji celów inwestycyjnych

Co zatem budzi wątpliwość? Przede wszystkim fakt, że wśród czynników uzależniających wypłatę części zmiennej gratyfikacji, jaką otrzymywać mają osoby pełniące funkcje zarządcze, znalazły się takie determinanty jak stopień spełniania przez spółkę misji publicznej lub zadań publicznych.

Jest to całkowicie nieekonomiczna i niemierzalna przesłanka określania wysokości wynagrodzenia, umożliwiająca skierowanie wysiłków zarządów firm na realizację celów, które nie zawsze zgodne są z dobrem samej spółki, a służą celom politycznym takim jak np. przejmowanie przez dobre firmy podmiotów upadających, współuczestniczenie w realizacji przedsięwzięć nie dających stosownego zwrotu kapitału nawet w długim okresie czasu lub też finansowanie pomysłów rozwojowych rządu zupełnie nie związanych z działalnością podstawową spółek, kosztem zaniechania inwestycji dla tej działalności koniecznych. Pół biedy gdy postępowania takie dotyczyć będą firm będących w 100% własnością państwa lub samorządów, ponieważ – wówczas – negatywne konsekwencje takich praktyk ujawnią się na poziomie budżetu państwa i obywatele odczują je dopiero pośrednio. Bardzo pejoratywnie – i to bezpośrednio – odczują natomiast działanie ustawy mniejszościowi udziałowcy spółek częściowo sprywatyzowanych. Kupowali bowiem akcje tych firm kierując się prezentowanymi przez nie świetlanymi prognozami. Dzisiaj natomiast wprowadzany przedmiotową ustawą mechanizm nie zawsze motywować będzie zarządy tych podmiotów do podejmowania decyzji optymalnych z punktu widzenia ich rozwoju i wzrostu wartości.

Czytaj: BCC: lutowe zmiany Kodeksu pracy nie przyniosą stałych korzystnych zmian na rynku pracy

Niebezpieczne jest również to że ustawa przewiduje wymóg składania oświadczeń o zobowiązaniu się do działań na rzecz wspomnianej regulacji także przez osoby desygnowane do rad nadzorczych firm z mniejszościowym udziałem państwa lub samorządu. W wielu przypadkach bowiem struktura właścicielska tych firm umożliwi wprowadzenie zasad ustawy nawet wówczas, gdy większościowy udział w ich akcjonariacie należy do podmiotów prywatnych.

Niekorzystne konsekwencje takiego postępowania, w postaci wycofywania się prywatnych inwestorów ze spółek z udziałem Skarbu Państwa oraz samorządów, odczuje cały rynek kapitałowy.

Autor: dr Grażyna Majcher-Magdziak