10 lat temu powstał Facebook, dziś – jeśli byłby krajem – pod względem liczby ludności zajmowałby trzecie miejsce na świecie po Chinach i Indiach. Dekadę temu nie istniał jeszcze YouTube, dziś użytkownicy co minutę zamieszczają w tym serwisie filmy o łącznej długości 24 godzin. Świat zmienia się szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. 10 najbardziej pożądanych zawodów w 2010 r. nie istniało w roku 2004. Połowa wiedzy, której uczą się studenci studiów technicznych na pierwszym roku, będzie nieaktualna, zanim je skończą.

Trójka ekspertów związanych z obchodzącą 10-lecie firmą questus, Akredytowanym Centrum Szkoleniowo-Egzaminacyjnym brytyjskiego The Chartered Institute of Marketing w Polsce, odpowiedziało na pytanie „Jak będzie wyglądać kolejne 10 lat?”. Wśród nich znaleźli się: dr Jacek Pogorzelski, konsultant w zakresie brandingu, strategii marketingowej, komunikacji marke-tingowej i efektywności marketingu, Julia Izmałkowa, psycholog biznesu specjalizująca się w badaniu wzorców społeczno-kulturowych i przekładaniu ich na język biznesu, oraz prof. Andrzej Blikle, wybitny naukowiec i praktyk biznesu, a także prezes stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych.

Dr Jacek Pogorzelski: Świat bez wzrostu
Głównym wyzwaniem jest świat bez wzrostu – dr Jacek Pogorzelski nie snuje optymistycznych wizji. Bez wzrostu, czyli taki, w którym nie będzie możliwy wykładniczy wzrost sprzedaży, produktu krajowego brutto, wynagrodzeń itd. Jego zdaniem dzisiejsi liderzy w zdecydowanie większym niż 10 lat temu stopniu są odpowiedzialni za maksymalną efektywność. Często oznacza to osiąganie coraz lepszych wyników przy tym samym lub redukowanym budżecie. W efekcie działania zorientowane na krótkookresowe cele bardzo wyraźnie dominują nad tymi o długim horyzoncie. To tak, jakby liderzy kierowali się dewizą: wyciskajmy, ile się da teraz, bo przyszłość i tak jest niepewna.
Zdaniem Pogorzelskiego konsekwencją „świata bez wzrostu” będzie brak możliwości dalszej redukcji kosztów i ich eksternalizacji. Poziom kosztów będzie stały lub wzrośnie, a sprzedaż pozostanie na niezmienionym poziomie lub nawet zacznie spadać. Właściciele firm nie będą z tego stanu zadowoleni, a wszystkie proste recepty zostaną do tego czasu wyczerpane. To będzie niezwykle trudny czas dla liderów. Prawdopodobnie wtedy też okaże się czarno na białym, kto tym liderem naprawdę jest, a kto tylko dobrze czuł się na „wznoszącej fali”.
Już dziś widać kryzys klasy średniej (z wyjątkiem krajów szybko rozwijających się, ale tam też ten proces ulegnie zakończeniu). Klienci coraz wyraźniej polaryzują się na bogatych i tych, którzy żyją z dnia na dzień. Trend ten będzie się pogłębiał. Wiąże się z nim wiele problemów brandingowych, operacyjnych, koncepcyjnych i organizacyjnych.
Świat konsumentów przestaje być jednym światem i dzieli się na dwa obszary. Dla jednych będzie głęboki CEM (Customer Experience Management), pewnie nowe modele usługowe i obsługowe oraz personalizowanie wszystkiego, co się da, a dla drugich model prawie wojskowej aprowizacji, standaryzacji, braku wyboru, ale za to maksymalnie tanio. W tym samym czasie zapewne otrzymamy nowe wspaniałe gadżety elektroniczne oraz nowe atrakcyjne sposoby spędzania czasu. Zachowania trading up i trading down będą wyraźniejsze (oszczędzam, na czym się da, ale gdy robię sobie przyjemność, to „idę na całość”).
Czy rzeczywiście świat za te 10 lat będzie aż tak ponury, jak wróży Jacek Pogorzelski? Jego zdaniem, aby ta smutna wizja nie ziściła się, potrzebujemy współpracy ponad partykularnymi interesami pojedynczych organizacji oraz większej liczby mądrych, a nie tylko sprytnych liderów.

Julia Izmałkowa: Wyjść poza strefę komfortu
Również Julia Izmałkowa postrzega nadchodzącą dekadę jako wielkie wyzwanie dla liderów. Jej zdaniem rozwój technologii, zwłaszcza Internetu, ma niewątpliwie największy wpływ na kształt dzisiejszego świata, a w konsekwencji na funkcjonowanie biznesu i zachowania konsumentów. Wszystko zmienia się w zawrotnym tempie. Jedyny sposób, by przetrwać, to nadążać za zmianami. Jedyny sposób, żeby „być do przodu”, to wyprzedzać zmiany.
Wcześniej liderem był ktoś, kto miał więcej informacji, dziś większość informacji jest ogólnodostępna. Rządzi ten, kto umie je przetworzyć i wybrać spośród nich to, co najważniejsze. Same dane to za mało – potrzebujemy głębokiego rozumienia powodów i przyczyn, żeby móc nie tylko zrozumieć jakieś zjawisko, ale aby móc przewidzieć, co w związku z tym wydarzy się w najbliższej przyszłości.
Skończył się czas tworzenia strategii na 10 czy nawet na pięć lat. Zmiany są tak szybkie, że jedyna strategia to bycie czujnym, uważnym i wrażliwym na trendy, rynki, konsumentów. Powoli kończy się też czas konceptów marketingowych – teraz konsumenci oczekują prawdziwych, autentycznych działań. Dużo większa edukacja ludzi i większy dostęp do informacji powodują, że firmy muszą zacząć traktować swoich klientów z należytym szacunkiem i pokorą. Konsumenci wytworzyli w sobie gen pomagający im odróżnić to, co nieprawdziwe, od tego, co im naprawdę służy.
Coraz szybszy przyrost wiedzy i nowych możliwości technologicznych wymaga też, aby lider wiedział, w którym momencie powinien „odpuścić” i zacząć podążać w nowym kierunku. Liderzy muszą wykształcić w sobie umiejętność nieprzywiązywania się do wcześniej wybranej koncepcji czy drogi, muszą nauczyć się wychodzenia poza swoją strefę komfortu. Wyzwaniem jest pogodzenie się z tym, że nic nie jest na stałe i że nawet najwięksi i najsilniejsi ciągle muszą walczyć o swoją pozycję, nieustannie udowadniając, że na nią zasługują.

Prof. Andrzej Blikle: Czas godności i etycznych działań
Wśród prognoz piętrzących się trudności i ogromu wyzwań, z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć w najbliższych latach, perspektywa, z jaką patrzy w przyszłość prof. Andrzej Blikle jest powiewem optymizmu. Jego zdaniem ostatni kryzys gospodarczy był kryzysem etyki w biznesie, stąd też zwrócił uwagę bardzo wielu menedżerów na etyczne zasady prowadzenia firm. Obecnie wielu z nich uznaje etyczne prowadzenie firmy za filar jej skutecznego i długotrwałego działania.
Na podstawie swoich licznych rozmów z polskimi menedżerami i przedsiębiorcami prof. Andrzej Blikle wysuwa wniosek o rosnącym zainteresowaniu miękkimi aspektami zarządzania związanymi z takimi umiejętnościami, jak budowanie zespołu opartego na zaufaniu i pozytywnych relacjach. Jego zdaniem nadal wiele korporacji stosuje agresywne systemy premiowe i prowizyjne, za to coraz więcej małych i średnich firm zaczyna rozumieć, że takie metody motywowania przynoszą skutki przeciwne do oczekiwanych. Dostrzegają one, że w motywowaniu znacznie większą rolę odgrywają mechanizmy godnościowe niż mechanizmy odwołujące się do korzyści. Rezygnuje się więc z kija i marchewki na rzecz stałego wynagrodzenia, zależnego jedynie od stanowiska, a czasami też od stażu pracy i od wyniku finansowego firmy. Polecenia są zastępowane przez kontrakty dostawca–odbiorca, a nadzór – przez samokontrolę i poczucie odpowiedzialno-ści. Pracownik przestaje być „zasobem ludzkim”, a staje się partnerem. Wyraża to podmiotowy, a nie przedmiotowy (jak dawniej) stosunek do człowieka.
Zdaniem prof. Bliklego zarządzanie firmą XXI w. nie jest łatwe, wymaga bowiem nie tylko nabycia wielu nowych umiejętności, ale też – a może przede wszystkim – porzucenia wielu ugruntowanych przez lata przekonań. To ostatnie zadanie jest szczególnie trudne, bo przecież gołym okiem widać, że ludzi interesuje tylko kasa, że bez nadzoru nie będą pracować, że pracownik musi mieć jednego przełożonego, który wydaje mu polecenia, że wreszcie poczta elektroniczna i telefon znakomicie wystarczają nam do komunikacji. I rzeczywiście, to wszystko widać gołym okiem, ale gołym okiem widać też, że ziemia jest płaska, a słońce krąży wokół niej. Wiele wieków musiało minąć, by ludzie porzucili ten uproszczony model świata, więc dziś – choć tempo zmian w naszej świadomości nabrało ogromnego przyspieszenia – też minie trochę czasu, zanim paradygmaty firmy XXI w. staną się powszechne. Kto jednak pierwszy przystąpi do tej rewolucji zarządzania, może wyprzedzić swoich konkurentów o kilka długości. A wybór należy do nas – przekonuje prof. Andrzej Blikle.
Jak się przygotować do nadchodzących zmian?
Współczesny lider musi być zawsze o krok naprzód. To podejście zmusza jednak do ciągłego uczenia się. Istotnym elementem przy takim założeniu jest zaplanowanie indywidualnej ścieżki rozwoju. Ta jednak wymaga wszechstronnej wiedzy – nie tylko teoretycznej. Należy wziąć pod uwagę wiele aspektów, m.in. identyfikację kompetencji poznawczych i społecznych.
Jest to niełatwe zadanie, które warto powierzyć ekspertom. Firma questus przygotowała wyjątkowy program Professional Diploma in Marketing (DM) rozwijający nie tylko wiedzę teoretyczną. Kluczową wartością programu jest indywidualne wsparcie każdego uczestnika przez trenerów, tutorów oraz coacha na podstawie pretestów wypełnianych przed przystąpieniem do programu. Eksperci w ciągu roku współpracują z uczestnikiem, mając na uwadze jego styl uczenia się, styl myślenia oraz poziom wiedzy.
W ramach programu DM uczestnik rozwija swoje umiejętności zarządzaniem marketingiem na poziomie operacyjnym i strategicznym. Ponadto ma możliwość poznania międzynarodowych standardów marketingowych, a także wzmacnia swoją pozycję na rynku pracy.
Kupowanie „przyszłości” nie polega wyłącznie na pozyskaniu twardej wiedzy, ale zdolności do ciągłego rozwoju. Dlatego też przystąpienie do programu łączy się jednocześnie z uzyskaniem statusu członka Akademii questusa, który umożliwia kontynuowanie uczenia się podczas warsztatów strategicznych oraz spotkań z best practice.
Dziś lider powinien wiedzieć, że zmiana poziomu wiedzy, postaw, zachowań biznesowych wymaga czasu, zaangażowania i otwartości. Lider przyszłości musi nauczyć się umiejętności rozbudzania w sobie chęci rozwoju, potrzeby uczenia się i gotowości na nowe. Takie podejście zagwarantuje mu większą szansę na osiągnięcie sukcesu.

Więcej informacji na www.questus.pl.

dr hab. Robert Kozielski
założył pierwszą w Polsce szkołę przygotowującą polskich menedżerów do uzyskania kwalifikacji profesjonalnych The Chartered Institute of Marketing. Doktor ekonomii, specjalista z zakresu nauk o zarządzaniu