Kandydatka PiS na premiera Beata Szydło zaznaczyła w swoim wystąpieniu, że jednym z najpoważniejszych zadań jest wzrost płac. "Chcemy go przeprowadzić w porozumieniu z przedsiębiorcami i pracodawcami, przedstawicielami załóg" - mówiła. Według niej w Polsce został zaniechany dialog społeczny. "Musimy usiąść do stołu i pakt dla wzrostu wynagrodzeń w Polsce przeprowadzić. Bo Polska potrzebuje pracy, ale pracy godnie opłacanej, stabilnej. Nie umów śmieciowych" - powiedziała.

W trwającym ponad godzinę wystąpieniu programowym podczas drugiego dnia konwencji PiS w Katowicach Szydło podkreśliła, że priorytetowe projekty jej partii będą kosztować 39 miliardów zł. Wymieniła wśród nich program rodzinny 500 zł na każde drugie i kolejne dziecko, podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł oraz obniżenie wieku emerytalnego.

"Wiemy, skąd wziąć pieniądze" - zapewniła, odnosząc się do zarzutu polityków PO, że PiS mówi o projektach, ale nie wie, jak je sfinansować. Jak zaznaczyła, z dodatkowych wpływów z VAT, uszczelnienia systemu podatkowego, opodatkowania hipermarketów i banków można uzyskać 73 miliardy zł.

Szydło przedstawiła własne wyliczenia, które - jak podkreśliła - różnią się od wyliczeń przedstawianych przez PO i niektórych ekspertów. Jak podkreśliła, wsparcie finansowe dla rodzin będzie kosztować 22 miliardy złotych, przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego 10 miliardów złotych, a podniesienie kwoty wolnej od podatku 7 miliardów złotych.

Kwestie te były także tematem jednego z paneli zorganizowanych w drugim dniu trwającej od piątku w Katowicach trzydniowej konwencji. Występowali na nim przede wszystkim parlamentarzyści PiS.

Poseł Stanisław Szwed mówił o proponowanym przez PiS Narodowym Programie Zatrudnienia (złożonym w Sejmie w 2012 r.). Przekonywał, że oznacza on m.in. 1,2 mln miejsc pracy dla osób do 35. roku życia (w ciągu 10 lat) oraz obniżenie składki zdrowotnej w rejonach wysokiego bezrobocia. Finansowanie – prócz Funduszu Pracy – miałyby zapewniać proponowane: Fundusz Wspomagania Zatrudnienia oraz Fundusz Wspierania Przedsiębiorczości, na które według Szweda „składaliby się pracodawcy, którzy mają dobrą sytuację” w regionach z niższym bezrobociem.
Wzrostowi płac, których niski poziom jest barierą rozwojową, ma służyć „Pakt dla wzrostu wynagrodzeń”. Miałby on oferować przyjmującym jego założenia przedsiębiorcom premie inwestycyjne, a także ulgi podatkowe o charakterze proinwestycyjnym i prozatrudnieniowym.
Prof. Jan Wojtyła z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach za „nieporozumienie” uznał przyrównywanie pracy do towaru, który należy kupować za najniższą cenę. Jak mówił, ograniczanie zjawiska emigracji zarobkowej to system naczyń połączonych. Postulował m.in. powrót do dyskusji nad Kodeksem Pracy i Zbiorowego Prawa Pracy sprzed kilku lat, a także zmianę polityki fiskalnej związanej z opodatkowaniem dochodów z pracy. Zaapelował o tworzenie systemowych rozwiązań w tym zakresie.

Zbigniew Góral,Monika Nowak
  Wynagrodzenie za pracę>>>

Mówiąca o systemie emerytalnym posłanka Elżbieta Hrynkiewicz opisywała, jak rosły dopłaty państwa do obecnego systemu kapitałowego. „Wtedy, kiedy w 1997 r. wprowadzano w Polsce system kapitałowy do ubezpieczeń społecznych, który kompletnie rozsadził ubezpieczenia społeczne, wszyscy byli zachwyceni: niszczymy wspólnotę, niszczymy solidarność, każdy będzie zbierał sam dla siebie” - mówiła.

Hrynkiewicz akcentowała, że kiedy jeszcze w 1997 r. składki były wystarczające, by pokryć zobowiązania wynikające z ubezpieczeń, w 2010 r. dopłacono już ponad 60 mld zł. „Wtedy okazało się, że cały ten system rozpada się. Dzisiaj mamy sytuację, że musimy wrócić do systemu sprawdzonego, wypracowanego, dokładnie opisanego w licznych dokumentach” - zdiagnozowała. „Dzisiaj musimy mówić, jak system uratować” - podkreśliła.

Oceniła, że należy obniżyć podwyższony wiek emerytalny, przytaczając argumenty związane m.in. ze statystkami dotyczącymi osiąganego w Polsce tzw. wieku w zdrowiu. „Mamy wszystkie uzasadnienia, i ekonomiczne i społeczne i demograficzne, które każą nam wrócić do systemu solidarnościowego i wrócić do starego wieku emerytalnego” - podkreśliła.

Zaznaczyła, że z kwestią wieku emerytalnego wiąże się problem warunków pracy. „Dlaczego ludzie nie chcą w Polsce dłużej pracować? Dlatego, że warunki pracy, stosunki pracy, sposób traktowania pracownika, podejście do pracownika są po prostu tak straszne” - oceniła. Wspomniała też o problemie świadczeń emerytalnych w zaawansowanej fazie życia. „Emerytura wystarczająca z chwilą przechodzenia na emeryturę, staje się niewystarczająca, kiedy człowiek traci zdolność do samodzielnej egzystencji” - wyjaśniła. (ks/pap)