Dzięki zmianom w prawie możliwy będzie szybszy awans na niektóre stanowiska w dozorze. Modyfikacje w strukturze dozoru i sposobie stwierdzania kwalifikacji były poprzedzone wieloletnimi obserwacjami nadzoru górniczego.

„Nasze doświadczenia potwierdziły, że np. można zrezygnować z podziału na trzy szczeble dozoru czy z wymogu potwierdzania tak wielu kwalifikacji przez dyrektorów urzędów górniczych. Sądzimy, że zmiany nie wpłyną negatywnie na poziom bezpieczeństwa. Przeciwnie, liczymy na jego poprawę” – powiedziała w poniedziałek PAP rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach Jolanta Talarczyk.

Zastrzegła, że skutki wejścia w życie nowych przepisów będą stale analizowane; od efektów analizy będą zależeć rekomendacje ewentualnych kolejnych zmian w przepisach.

Zmiany wynikają z art. 17 tzw. ustawy deregulacyjnej, który wszedł w życie w końcu marca tego roku. Jednak przez prawie pięć miesięcy brakowało odpowiednich przepisów wykonawczych do ustawy Prawo geologiczne i górnicze; dlatego nie można było np. przeprowadzać egzaminów stwierdzających kwalifikacje w kierownictwie i dozorze ruchu w zakładach górniczych. W sierpniu w Dzienniku Ustaw opublikowano stosowne rozporządzenie ministra środowiska; tym samym przepisy zaczęły obowiązywać w praktyce.

W myśl nowych przepisów w górnictwie nie ma już podziału na dozór niższego i średniego szczebla – obecnie jest prostu dozór, obok dozoru wyższego. Dla osób, które miały stwierdzone kwalifikacje w niższym i średnim dozorze, oznacza to, że z mocy prawa wykonują teraz czynności w dozorze, bez podziału na jego rangę. Dzięki zmianom ma być łatwiej zarządzać personelem w kopalniach.

Przepisy uszczupliły również wykaz osób wykonujących czynności specjalistyczne w ruchu zakładu górniczego. Obecnie kwalifikacje osób dozoru podlegają stwierdzeniu przez dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego tylko w przypadku podziemnych zakładów górniczych. W pozostałych przypadkach zajmie się tym sam pracodawca, który w oparciu o rozporządzenie lub własne ustalenia sam dokonuje oceny, czy dany pracownik spełnia wymagania dotyczące wykształcenia i praktyki.

W ten sposób na pracodawcę przeniesione zostały pewne kompetencje i obowiązki, ale także odpowiedzialność. Przedstawiciele nadzoru górniczego spodziewają się, że wpłynie to korzystnie na bezpieczeństwo w kopalniach, ponieważ pracodawcy, zanim powierzą komuś daną funkcję, będą chcieli dokładnie sprawdzić pracownika i jego kwalifikacje. Zmiany mają poprawić organizację pracy oraz umożliwić ujednolicenie szkoleń - nie trzeba będzie ich prowadzić osobno dla niskiego i średniego szczebla.

Obecnie lista osób, wykonujących czynności specjalistyczne w ruchu zakładu górniczego, które musi potwierdzić dyrektor urzędu górniczego, obejmuje 10 pozycji - to m.in. górnik strzałowy, sygnalista szybowy, maszynista maszyn wyciągowych czy rewident urządzeń wyciągowych. Z grupy tej zostali m.in. wyłączeni spawacze, których kwalifikacje stwierdza się w innym trybie.

Polecamy: Ekspert Lewiatana: górnicy z państwowych kopalń muszą zrezygnować z przywilejów. Bez tego ich spółki upadną

Deregulacja stwarza również szanse na szybsze awanse w górnictwie – np. technik górnik aspirujący do dozoru wyższego w specjalności górniczej dotąd musiał mieć pięć lat praktyki w dozorze na szczeblu niskim i średnim; teraz ten czas został skrócony do dwóch lat praktyki w dozorze. Ujednolicono też okresy praktyki na poszczególnych szczeblach w ruchu zakładu górniczego, uzależnione od uzyskanego wykształcenia.

Przez ostatnie miesiące nadzór górniczy czekał na rozporządzenie ministra środowiska, które umożliwiało stwierdzanie przez organy nadzoru górniczego kwalifikacji górniczych w poszczególnych rodzajach górnictwa. Do okręgowych urzędów górniczych miesięcznie wpływa kilkadziesiąt wniosków o stwierdzenie kwalifikacji; w całym ubiegłym roku było ich prawie 2,5 tys. Od tegorocznej wiosny stwierdzanie kwalifikacji było wstrzymane w oczekiwaniu na rozporządzenie; w sierpniu procedury wznowiono, już według nowych przepisów. (PAP)