Według projektu waloryzacji przyszłorocznych rent i emerytur, przygotowanego przez Ministerstwo Pracy o Polityki Społecznej, wszystkie świadczenia zostaną zwiększone o 0,52 proc. Eksperci alarmują, że na takim rozwiązaniu stracą osoby otrzymujące świadczenia poniżej średniej, a zyskają ci, którzy pobierający najwyższe wypłaty. 
 
Z wyliczenia wynika, że emeryt, który dostaje obecnie 880,50 zł, w marcu przyszłego roku otrzyma 885,07 zł. Ten ze świadczeniem w wysokości 5 tys. zł po waloryzacji otrzyma pięć razy większą podwyżkę.
 
 
– W Polsce najniższa emerytura nie ma związku z płacą minimalną. W efekcie tego osoby pobierające świadczenia z ZUS tak naprawdę nie korzystają ze wzrostu gospodarczego. Co więcej, od kilku lat rząd przy waloryzacji uwzględnia wyłącznie jedną piątą wzrostu wynagrodzenia. To powoduje, że osoby pobierające najniższe świadczenia z każdym rokiem są w coraz gorszej sytuacji – tłumaczy Andrzej Strębski, niezależny ekspert emerytalny w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" 
 
Przeciętna polska emerytura stanowi średnio połowę przeciętnego wynagrodzenia. Minimalna emerytura od lat jest niższa od minimum socjalnego. Najniższa emerytura wypłacana przez ZUS wynosi 880,45 zł. i pobiera ją 149 tys. emerytów.
 
- To jest absolutnie niedopuszczalna propozycja - komentuje Dariusz Kucharski, przewodniczący Sekretariatu Emerytów i Rencistów NSZZ "Solidarność" - Będziemy protestować przeciw tak krzywdzącemu rozwiązaniu! Kucharski tłumaczy, że w zeszłym roku sekretariat pozytywnie zaopinował przedstawioną propozycję hybrydowej waloryzacji emerytur, pod warunkiem, że wysokość emerytury minimalnej zostanie wynegocjowana przez partnerów społecznych w Radzie Dialogu Społecznego. - Proponowana teraz przez ministerstwo waloryzacja procentowa tylko konserwuje biedę - podkreśla szef emeryckiej "Solidarności".