Młodzi ludzie stali się mało lojalni i wybredni. Pomimo małego doświadczenia zawodowego chcą zarabiać dużo powyżej średniej krajowej i wcale z tego powodu nie mają kompleksów. Są jednocześnie bardzo kreatywni, szybko adaptują się do zmieniających się warunków pracy, dobrze znają języki obce. Niestety, z badania „The Millennial Survey 2014”, przeprowadzonego przez firmę Deloitte w 26 krajach świata, wynika, że aż 70 proc. z nich jest gotowych odrzucić oferty pracy, które nie spełniają ich oczekiwań. Poza tym młodzi ludzie coraz mniej przywiązują się do swojego miejsca pracy. Osoby poniżej 25. roku życia zmieniają pracodawcę średnio co 14 miesięcy. Dla pracodawców to bardzo niepokojące zjawisko. Dlatego rolą działów personalnych będzie zrobić wszystko, by ich zatrzymać, bo koszty zatrudnienia pracowników stanowią od 60 do 80 proc. całkowitych kosztów prowadzenia firmy. Niestety, faktem jest, że – czy nam się to podoba, czy nie – za chwilę pokolenie Y całkowicie zdominuje rynek pracy i trzeba się do tego przygotować.

Zobacz także: Zdekoncentrowani - czyli obraz pokolenia Y w dobie wielozadaniowości

Myślenie, że poprzez wysokość wynagrodzenia można zatrzymać młodego pracownika, jest dużym błędem. Z badania firmy Deloitte wynika, że dla młodych ludzi coraz ważniejsza staje się praca niezależna i samodzielna. To, co dzisiaj motywuje ludzi do pracy, to przede wszystkim wymagające i ciekawe zadania. Pieniądze oraz warunki pracy są dopiero na piątym i szóstym miejscu.
 
Warto też wziąć pod uwagę, że pokolenie Y to pokolenie „samych dyrektorów”. Doczekaliśmy się niestety czasów, w których większość młodych ludzi zaraz po ukończeniu studiów chciałaby być menedżerami i zarabiać po 5 tys. zł netto.
Pamiętam, jak jakiś czas temu zatrudniłem do firmy stażystkę, która docelowo miała być wsparciem dla całego zespołu obsługującego klientów. Niestety, już po kilku dniach okazało się, że jej motywacja do pracy była zerowa. Wyglądało to tak, jakby przychodziła do pracy za karę. Mało tego – uważała, że przesiadywanie w trakcie pracy na portalach społecznościowych to jej święte prawo i nikt nie może jej tego zabronić.
 
 
Takich przykładów z mojego własnego doświadczenia przy współpracy z młodymi ludźmi, którzy rozpoczynają swoją karierę zawodową, mógłbym przytoczyć więcej. Czasami nie mogę tego zrozumieć, bo sam jestem młodym menedżerem, który jeszcze osiem lat temu kserował kartki na prośbę przełożonego. Wiem, co oznacza ciężka praca, która czasami jest poniżej naszych własnych ambicji. Prawda jest jednak taka, że od czegoś trzeba zacząć. Gdzie się podziała u ludzi ta wytrwałość i pokora?
 
Na koniec warto poruszyć kwestię niżu demograficznego, który moim zdaniem będzie za jakiś czas również wielkim wyzwaniem, z którym przyjdzie nam się zmierzyć. Na dobre wracają czasy z 2007 r., gdzie gospodarczy boom spowodował, że znalezienie jakiegokolwiek pracownika zaczynało graniczyć z cudem. Mało która firma myśli o tym, że już niedługo na rynek pracy będą wchodzić ludzie z niżu demograficznego. Niżu, który znacząco wpłynie na możliwości pozyskiwania przez firmy „rąk do pracy”. Czasy pracownika to tylko kwestia czasu. Tym razem będzie jednak trochę trudniej, bo ludźmi w tej nowej rzeczywistości będą właśnie przedstawiciele pokolenia Y.
 
Marcin Kubik
ekspert w dziedzinie sprzedaży, o bogatej praktyce w sprzedaży usług HR. Finalista konkursu HR Osobowość 2014. Jako business development manager odpowiada za rozwój usługi pracy tymczasowej w firmie Job Impulse Polska.
 
1 B. Sowa, Na wojnie generacji: Milenialsi kontra Transformersi, [on-line] „Newsweek” z 14 maja 2014 r., http://polska.newsweek.pl/konflikt-pokolen-milenialsi-kontra-transformersi-na-newsweek-pl,artykuly,284363,1.html, dostęp: 3 listopada 2014 r.