Deputat węglowy to uprawnienie do określonej ilości bezpłatnego węgla; może być realizowane w naturze, czyli w postaci węgla do ogrzewania domu czy mieszkania, lub w formie ekwiwalentu pieniężnego, czyli wypłaty równowartości węgla.

We wtorek rano związkowcy wyruszyli z Katowic do Warszawy, gdzie około godz. 13 złożą projekt wraz z podpisami poparcia w kancelarii Sejmu. Lider związku Dariusz Potyrała podkreślił, że inicjatywa służy przede wszystkim uporządkowaniu obecnego chaosu prawnego i nie wiąże się z postulatem jakichkolwiek nowych uprawnień dla emerytów górniczych.

Przeczytaj: Spółki węglowe zakładają dalszą redukcję zatrudnienia, ale bez zwolnień

„Dziś mam siedem różnych sposobów realizacji tego świadczenia; jednym deputat został odebrany, innym zawieszony; dla jednych finansuje go Skarb Państwa, dla innych ZUS; jedni otrzymują go z mocy ustawy o restrukturyzacji górnictwa, inni na podstawie innych przepisów” – wyliczał szef Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Roczne koszty deputatu dla emerytów, rencistów i wdów górniczych związkowcy szacują na ok. 400 mln zł, przypominają jednak, że również obecnie mniej więcej połowa tej kwoty pochodzi z budżetu państwa, który finansuje deputaty dla emerytów z kopalń przeniesionych wcześniej do Spółki Restrukturyzacji Kopalń.

Przygotowanie specustawy, która ma uregulować sprawę deputatów, zapowiedzieli też przedstawiciele Ministerstwa Energii, wspólnie z resortem rodziny, pracy i polityki społecznej. Potyrała ocenił, że choć związkowcy nie znają założeń rządowego projektu, są skłonni go poprzeć, jeżeli idzie on w tym samym kierunku co inicjatywa obywatelska.

Formalnie obywatelski projekt dotyczy nowelizacji ustawy z 7 września 2007 roku o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego.

Inicjatorzy proponują wprowadzenie do ustawy zapisu, że deputat przysługuje także „byłemu pracownikowi kopalni bądź zakładu górniczego, który posiadał uprawnienia do deputatu węglowego na podstawie dotychczas obowiązujących przepisów, a uprawnienia te zostały mu zabrane bądź zawieszone na mocy decyzji zarządów spółek węglowych”. Inna kluczowa zmiana dotyczy tego, że wskazane w ustawie zadania i świadczenia „są finansowane z dotacji budżetowej”.

Potyrała podkreślił, że deputat węglowy dla emerytów i rencistów jest – jak powiedział – „świadczeniem wygasającym”, ponieważ już od pewnego czasu młodzi górnicy zatrudniani w kopalniach wiedzą, że na emeryturze nie będzie im przysługiwać takie świadczenie. Jednak ci, którzy nabyli takie prawo powinni – podkreślają związkowcy – zachować je.

Komitet Inicjatywy Ustawodawczej został zarejestrowany w Sejmie w końcu grudnia ubiegłego roku. Od tego czasu inicjatorzy mieli trzy miesiące na zebranie co najmniej 100 tys. podpisów. Ostatnim dniem zbiórki był miniony piątek. Najwięcej podpisów zebrano w kopalniach Jankowice i Marcel (ponad 8 tys. w każdej z nich) oraz Halemba (ponad 7 tys.).

Zobacz: Zespół roboczy ma pomóc rozwiązać sporne kwestie w Kompanii Węglowej

Deputat węglowy, czyli uprawnienie do określonej ilości bezpłatnego węgla rocznie, to bardzo stare uprawnienie górnicze, przysługujące tradycyjnie zarówno pracownikom, jak i emerytom czy rencistom górniczym. Wynika z układów zbiorowych pracy lub porozumień wewnątrz spółek. Jednak ze względu na przekształcenia i oszczędności w górnictwie, dziś nie wszyscy uprawnieni otrzymują deputat, a świadczenie dla tych, którzy je dostają, jest finansowane z różnych źródeł.

Realizacja deputatu węglowego oznacza wielomilionowe koszty dla spółek węglowych, stąd w ostatnich latach działania części z nich na rzecz ograniczenia lub likwidacji tego świadczenia. Jednocześnie ekwiwalent deputatu części z uprawnionych wypłaca ZUS. W efekcie znaczna grupa emerytów górniczych nie dostaje dziś tego świadczenia, a pozostała część, głównie z mniejszych spółek i likwidowanych kopalń, dostaje, głównie w postaci ekwiwalentu pieniężnego.

Zgodnie z przepisami, po złożeniu projektu z podpisami w Sejmie, marszałek w ciągu 14 dni może zwrócić się do Państwowej Komisji Wyborczej o stwierdzenie, czy została złożona wymagana liczna podpisów. Komisja ma 21 dni na sprawdzenie. Jeśli liczba prawidłowo złożonych podpisów będzie większa niż wymagane 100 tys., marszałek może skierować projekt do pierwszego czytania w Sejmie - przeprowadza się je w terminie trzech miesięcy od daty wniesienia projektu ustawy do marszałka. (PAP)