Urzędnicy twierdzą, że nie stosują klauzul z powodu zbyt małej wiedzy na ich temat. Poza tym boją się zarzutów o niegospodarność, ograniczanie konkurencji i nierówne traktowanie wykonawców. – Takie obawy są bezzasadne. Klauzule społeczne nie są polskim, ale europejskim pomysłem. Za granicą się sprawdzają – uspokaja Tomasz Czajkowski, były prezes Urzędu Zamówień Publicznych.

 
Według ostatniego zalecenia Rady Ministrów, klauzule znajdą zastosowanie przede wszystkim w przetargach na usługi szkoleniowe, reklamowe, sprzątanie budynków, zarządzanie mieniem, a także usługi komputerowe, konserwacyjne, naprawcze i kateringowe. Do preferowania firm zatrudniających na etat zobowiązani będą między innymi szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, ministrowie i kierownicy urzędów centralnych, wojewodowie oraz dyrektorzy instytucji gospodarki budżetowej. Klauzule mają być stosowane także do zleceń nieobjętych prawem zamówień publicznych.
Na problem traktowania ceny jako warunku decydującego o wygranej w przetargu od dawna zwracała uwagę „Solidarność”. Przedstawiciele Związku podkreślali, że wyłącznie ceną kierują się nawet instytucje, które z założenia powinny wspierać prawa pracownicze. Przykładowo wymogu zatrudniania na etatach zabrakło w przetargu na utrzymanie zieleni przy ulicy Wiejskiej, ogłoszonym przez Kancelarię Sejmu.
- Kryterium najniższej ceny powoduje, że wykonawca zamówienia zatrudnia na tańszą niż etat umowę o dzieło i płaci pracownikom kilka złotych za godzinę. Obecnie skala stosowania klauzul społecznych w zamówieniach jest szokująco niska. Z naszego monitoringu zamówień publicznych wynika, że na ponad 660 sprawdzonych przez nas przetargów, w których zamawiający mogli postawić warunek zatrudnienia pracowników na etatach, zastosowano go tylko w siedmiu – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Tadeusz Joniewicz z Fundacji CentrumCSR.PL.
Warto zaznaczyć, że zamówienia publiczne są istotnym elementem polskiej gospodarki. Administracja publiczna i samorządy oraz podległe im jednostki wydają na nie 160 miliardów złotych rocznie. W ciągu dziesięciu lat ich wartość wzrosła w Polsce czterokrotnie, zatrzymując się na obecnej pozycji 9 proc. PKB.