Bezrobotny nie ma natomiast obowiązku przyjęcia pracy na umowę o dzieło, ponieważ nie podlega ona ubezpieczeniom społecznym. – O ofertach pracy na umowy o dzieło tylko wspominamy. Ale nie rekomendujemy ich – mówi „Gazecie Wyborczej” Beata Tymciów z Powiatowego Urzędu Pracy we Wrocławiu.
 
 
Iwona Romanowicz z Powiatowego Urzędu Pracy w Gdańsku przyznaje, że ofert na umowę-zlecenie otrzymuje dużo, ale nie może ich nie przyjąć. – Nie możemy nie przyjąć oferty pracy dlatego, że zakłada umowę na zlecenie lub o dzieło. Nie jesteśmy jednostką kontrolującą, ale uczulamy pracodawców, że jeśli elementy umowy o dzieło lub umowy-zlecenia wskazują jednoznacznie, że powinna to być umowa o pracę, to może mieć kontrolę z inspekcji pracy, bo świadomość osób szukających pracy jest na tyle duża, że ktoś złoży skargę. Uczulamy też naszych klientów, że gdy podejmą pracę na podstawie umowy-zlecenia lub umowy o dzieło i pracodawca złamie przepisy, np. nie będzie w terminie wypłacał wynagrodzenia, to wówczas nie mogą skorzystać z pomocy Państwowej Inspekcji Pracy, mogą jedynie skorzystać z powództwa cywilnego – podkreśla.
Urzędniczka wspomina, że pracodawcy wielokrotnie przekonywali ją, że bezrobotni wcale nie są zainteresowani umową o pracę, dużo ważniejsze jest dla nich wynagrodzenie. Jednak Agata Kostyk-Lewandowska, rzeczniczka Państwowej Inspekcji Pracy we Wrocławiu, podkreśla brak świadomości bezrobotnych, którzy nie wiedzą, że podpisanie umowy-zlecenia pozbawia ich ochrony socjalnej, którą daje umowa o pracę. – Często wydaje im się naturalne, że skoro pracę pomogła znaleźć państwowa instytucja, to ochrona jest zapewniona. A potem są zaskoczeni, że muszą pracować po 14 godzin dziennie albo że nie mają prawa do płatnego urlopu. Świadomość różnic między umowami jest bardzo niska. A każdy, kto szuka pracy, taką minimalną wiedzę powinien mieć. Inaczej może się potem poczuć wyzyskany – mówi „Gazecie Wyborczej”.