"W końcu kwietnia 2015 r. liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła 1 mln 782,2 tys. osób (w tym 906,9 tys. kobiet) i była niższa niż przed miesiącem o 78,5 tys. osób. W ujęciu rocznym spadła o 296,9 tys. osób, tj. o 14,3 proc." - napisano w komunikacie.

Zgodnie z danymi GUS w końcu kwietnia urzędy pracy dysponowały ofertami pracy dla 79 tys. osób, podczas gdy przed miesiącem było to 69,9 tys., a przed rokiem 65,6 tys.

"Zdecydowana większość bezrobotnych pozostających w ewidencji urzędów pracy to nadal osoby, które wcześniej pracowały zawodowo. W końcu kwietnia 2015 r. zbiorowość ta liczyła 1 mln 492,4 tys. (tj. 83,7 proc. ogółu zarejestrowanych), wobec 1 mln 557,9 tys. (83,7 proc.) w marcu 2015 r. i 1 mln 723,8 tys. (82,9 proc.) w kwietniu 2014 r." - zauważył urząd statystyczny. Z badań GUS wynika, że w tej grupie 94,8 tys. osób, tj. 5,3 proc. utraciło pracę z przyczyn dotyczących zakładu pracy.

W ogólnej liczbie bezrobotnych 86,2 proc. stanowiły osoby bez prawa do zasiłku (tyle samo co przed miesiącem; przed rokiem – 86,6 proc.). W tej grupie bezrobotnych 44,1 proc. to mieszkańcy wsi.

W stosunku do marca 2015 r. spadek liczby bezrobotnych odnotowano we wszystkich województwach, najbardziej znaczący w warmińsko-mazurskim (o 5,5 proc.), małopolskim i zachodnio-pomorskim (po 5 proc.) oraz pomorskim (o 4,8 proc.).

Także w porównaniu z kwietniem 2014 r. liczba bezrobotnych zmniejszyła się we wszystkich województwach, a największy spadek odnotowano w województwach: dolnośląskim (o 19,5 proc.), lubuskim (o 19,1 proc.), wielkopolskim (o 18 proc.) i opolskim (o 17,1 proc.).

GUS zauważył, że w kwietniu utrzymało się duże terytorialne zróżnicowanie stopy bezrobocia. Najwyższą odnotowano w województwach: warmińsko-mazurskim (18 proc.), kujawsko – pomorskim (15,1 proc.), zachodniopomorskim (15 proc.), podkarpackim (14,3 proc.), świętokrzyskim (14,1 proc.) i podlaskim (13 proc.). Najniższe bezrobocie miały województwa: wielkopolskie (7,6 proc.), śląskie (9,5 proc.) oraz małopolskie i mazowieckie (po 9,6 proc.).

"W porównaniu z poprzednim miesiącem stopa bezrobocia spadła we wszystkich województwach, w największym stopniu zmniejszyła się w województwach warmińsko-mazurskim (o 0,8 proc.) oraz kujawsko-pomorskim i zachodniopomorskim (po 0,7 proc.)" - napisano w komunikacie.

Zgodnie z danymi GUS do urzędów pracy w kwietniu zgłosiło się 175 tys. osób poszukujących zatrudnienia (o 12,6 tys. mniej niż w marcu 2015 r. i o 2,5 tys. więcej niż w kwietniu 2014 r.).

Wśród bezrobotnych nowo zarejestrowanych 145,4 tys. osób, tj. 83,1 proc. stanowiły osoby rejestrujące się po raz kolejny (przed miesiącem – 83,7 proc. przed rokiem – 81 proc.).

Spośród osób nowo zarejestrowanych 16,7 proc. stanowiły osoby dotychczas niepracujące. Bezrobotni do 24-go roku życia stanowili 26,1 proc. ogólnej liczby nowo zarejestrowanych (przed miesiącem 26,3 proc. przed rokiem – 27 proc.)

Według GUS odsetek nowo zarejestrowanych absolwentów (tj. osób, dla których okres od momentu zakończenia nauki do momentu rejestracji nie przekroczył 12 miesięcy) wyniósł 10,2 proc. ogólnej liczby nowo zarejestrowanych (przed miesiącem 9,1 proc.; w kwietniu 2014 r. – 10,8 proc.).

Urząd poinformował, że w kwietniu z ewidencji bezrobotnych wykreślono 253,5 tys. osób, tj. 13,6 proc. ogółu bezrobotnych, z tego 124,5 tys. wyrejestrowanych (49,1 proc.) bezrobotnych podjęło pracę oferowaną przez urzędy pracy, z tego 20,5 tys. osób podjęło prace subsydiowane.

W związku z rozpoczęciem szkolenia i stażu wyłączono z rejestru bezrobotnych 26,6 tys. osób, a 55,5 tys. utraciło status bezrobotnego w wyniku niepotwierdzenia gotowości do pracy, zaś 15,5 tys. osób dobrowolnie z niego zrezygnowało.

Dyrektor departamentu dialogu społecznego i stosunków pracy Konfederacji Lewiatan dr Grzegorz Baczewski zauważył, że obecnie mamy o prawie 300 tys. mniej bezrobotnych niż przed rokiem. "Choć wszystkie te informacje są bardzo pozytywne, to jednak warto zauważyć, że wartość wskaźnika PMI za kwiecień wskazuje na nieznaczne ochłodzenie nastrojów. Wskaźnik ma nadal pozytywny wydźwięk, ponieważ jego wartość przekracza granicę 50 punktów, wynosi 54 pkt, ale jest to ponad 1 pkt mniej niż przed miesiącem" - wskazał Baczewski.

Jego zdaniem spadek ten w znacznym stopniu wynika ze zmniejszenia subwskaźników zamówień i zatrudnienia do poziomu 50,2 pkt. "Oznacza to, że skłonność do zatrudniania w sektorze przemysłowym wyraźnie osłabła. Niemniej w kolejnych miesiącach zatrudnienie nadal powinno rosnąć, a poziom bezrobocia w wakacje na pewno spadnie poniżej 10 proc." - ocenił.

"O ile nie stanie się nic co mogłoby radykalnie pogorszyć warunki zatrudnienia jest szansa, żeby stopa bezrobocia do końca roku utrzymała się poniżej tej granicy. Jednym z istotnych zagrożeń jest zbyt szybki wzrost wynagrodzeń spowodowany nadmiernym wzrostem wynagrodzenia minimalnego. Związki zawodowe już ogłosiły swoje propozycje" - dodał.

Według niego widmo wzrostu płacy minimalnej w 2016 r. o 7,4 proc., czyli o 130 zł, do 1880 zł (co proponują związki zawodowe) może okazać się czynnikiem odstraszającym przedsiębiorców, którzy rozważają zatrudnienie dodatkowych pracowników. "Zwłaszcza w przypadku prac prostych i w miejscowościach, gdzie poziom płac kształtuje się poniżej przeciętnych, a więc tam gdzie bezrobocie jest największe nowe miejsca pracy mogą nie powstać, a nawet część z istniejących może zostać zlikwidowana lub przeniesiona do szarej strefy" - ostrzegł Baczewski.

Ekspert poinformował, że przy obecnym poziomie wynagrodzenia minimalnego (1750 zł) koszt ponoszony miesięcznie przez pracodawcę na wynagrodzenia i składki wynosi 2110 zł. Wzrost wynagrodzenia minimalnego do 1880 zł będzie oznaczał koszt dla pracodawcy 2267, czyli o 157 zł więcej. "Jeżeli chcemy utrzymać tempo wzrostu zatrudnienia i spadku bezrobocia nie powinniśmy podnosić płacy minimalnej powyżej poziomu 1800 zł" - uważa Baczewski.

Prezes Work Service Tomasz Hanczarek ocenił w komentarzu do danych GUS, że obecnie mamy do czynienia z najlepszą sytuacją na polskim rynku pracy od momentu wybuchu kryzysu finansowego.

"Nie tylko mamy mniej osób bez pracy, ale systematycznie wzrasta również liczba nowych miejsc pracy tworzonych przez przedsiębiorców. To jeszcze nie koniec poprawy na rynku pracy. Szczególnie w ciągu najbliższych trzech miesięcy wzrośnie liczba zatrudnionych, w związku z sezonowym boomem na pracowników tymczasowych. Letni czas to okres najwyższego zapotrzebowania na ręce do pracy, praktycznie we wszystkich sektorach gospodarki" – wskazał Hanczarek.

Według niego w niektórych aglomeracjach w Polsce i w niektórych branżach mamy już teraz do czynienia z rynkiem pracownika. "We Wrocławiu, Trójmieście, Katowicach, Krakowie czy Warszawie stopa bezrobocia sięga od 4,2 do 5,6 proc., to oznacza, że w tych regionach zbliżamy się do +bezrobocia naturalnego+. W takich warunkach to pracownik w coraz większym stopniu zaczyna dyktować warunki na rynku" - dodał. (PAP)