W 2008 r. przedsiębiorca w swojej firmie uległ wypadkowi uznanemu za wypadek przy pracy. Okazało się jednak, że w dniu zdarzenia miał zaległości wobec ZUS: ponad 450 zł  na ubezpieczenie wypadkowe i nieco ponad 35 zł na ubezpieczenie zdrowotne. Niedopłata na ubezpieczenie wypadkowe była spowodowana niezasadnym zaniżeniem stopy procentowej składki na ten fundusz. Spółka określiła ją na 1,8 proc. zamiast na 2 proc., a ta ostatnia stawka obowiązywała wtedy w budownictwie.

Przedsiębiorca uregulował  zaległości w 2010 r., gdy zorientował się, że opłaca te składki w zaniżonej wysokości. W międzyczasie wystąpił trzy razy do ZUS o zaświadczenie o niezaleganiu z płatnościami składkowymi i za każdym razem takowe otrzymał.  W maju 2011 roku wystąpił o przyznanie zasiłku chorobowego z tytułu wypadku przy pracy w wysokości 100 proc. podstawy i jednorazowego odszkodowania z ubezpieczenia wypadkowego. ZUS jednak odmówił mu wypłaty tych świadczeń, a za przyczynę podał istniejącą w dniu wypadku  zaległość, potem spłaconą. 
Od decyzji odmawiającej prawa do świadczeń przedsiębiorca odwołał się do sądu. Ten w I instancji odmówił mu prawa do świadczeń powołując się na art. 6 ust. 2 i 3 ustawy z 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Stanowi on, że świadczenia z tego ubezpieczenia nie należą się, jeśli w dniu wypadku lub złożenia wniosku ubezpieczony miał zaległości wyższe niż 6,60 zł. Poza tym prawo do odszkodowania przedawnia się, jeżeli zadłużenie nie zostanie spłacone w ciągu 6 miesięcy od wypadku lub od złożenia wniosku o przyznanie świadczeń. Sąd stwierdził, że bez znaczenia dla sprawy było, że przedsiębiorca przed spłatą zaległości trzykrotnie otrzymał z ZUS  zaświadczenie o niezaleganiu w płatnościach składek. 
Przedsiębiorca złożył apelację, ale sąd II instancji ją oddalił. Powtórzył za sądem I instancji, że wystawienie przez ZUS zaświadczenia o braku zaległości nie zmienia tego, że na koncie przedsiębiorcy była obiektywna niedopłata.
Przedsiębiorca złożył skargę kasacyjną, a Sąd Najwyższy przyznał mu rację. Sąd przypomniał, że ZUS ma w stosunku do wszystkich ubezpieczonych i płatników składek taki sam obowiązek ewidencjonowania informacji o wysokości należnych i wpłaconych składek na ubezpieczenia emerytalne, rentowe, chorobowe, wypadkowe i zdrowotne. Poza tym może również przeprowadzać kontrole wykonywania zadań i obowiązków przez płatników składek, m.in. prawidłowości i rzetelności obliczania, potrącania i opłacania składek. Dlatego nie można zaakceptować sytuacji, w której ZUS mógłby z własnej opieszałości w informowaniu płatnika o zadłużeniu składkowym wywodzić korzystne dla siebie skutki prawne w postaci odmowy wypłaty świadczenia z ubezpieczenia wypadkowego.  SN zwrócił też uwagę, że kwota zadłużenia składkowego rzędu 6,60 zł, której nieuregulowanie w terminie implikuje przedawnienie prawa do świadczeń wypadkowych, nie pozostaje w żadnej rozsądnej proporcji do wysokości tych świadczeń często sięgających kilku lub kilkunastu tysięcy zł. Sąd Najwyższy uchylił wyrok sądu II instancji  i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia (sygn. akt: I UK 608/12).