Impreza odbywała się w ramach międzynarodowego festiwalu, za wynagrodzeniem 250 zł. Strony ustaliły, że koncert będzie wykonany w ramach „dzieła” 28 czerwca 2009 roku. Przed koncertem wraz z orkiestrą Joanna K. uczestniczyła w czterech próbach.

Umowa na jedno wykonanie utworu

Zamek, który jest płatnikiem prowadzi działalność gospodarczą w zakresie wspierania twórczości artystycznej, rozpowszechniania kultury i sztuki propagowania dziejów i historycznej roli Zamku. Zamek był współorganizatorem festiwalu w Kamieniu Pomorskim, ale nie zatrudniał muzyków i solistów na podstawie umów o pracę;  zawierał z nimi umowy o dzieło. Każdy artysta był zatrudniany przez płatnika do wykonania określonego koncertu.

Joanna K. nie została zgłoszona przez płatnika składek do ubezpieczeń emerytalnego, rentowych oraz wypadkowego.  Zakład Ubezpieczeń Społecznych Oddział w Szczecinie stwierdził, że Joanna K. jako osoba wykonująca pracę na podstawie umowy zlecenia  podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu, rentowym, wypadkowemu. Z tą decyzją nie zgodził się płatnik, który wniósł o jej zmianę.

Odtworzenie koncertu nie jest dziełem

ZUS nie zmienił decyzji, więc Zamek odwołał się do Sądu Okręgowego. Ten zaś podzielił argumenty organu, że była to praca na warunkach charakterystycznych dla umowy o świadczenie usług, do której na podstawie  art. 750 kc  stosuje się odpowiednio przepisy o zleceniu. W ocenie Sądu Okręgowego płatnik nie zdołał wykazać, że rezultatem pracy zainteresowanej było dzieło w rozumieniu art. 627 kc, mające samoistny byt, niezależny od działania twórcy, mający możliwość „oderwania się” od jego osoby oraz uzyskania samodzielnej wartości. Skrzypaczka odtwarzała bowiem cudzy utwór wraz z całym zespołem, pod batutą dyrygenta. Dziełem takim nie może być też uznany koncert, skoro brak jest w umowie jakichkolwiek wytycznych odnośnie tytułów wykonywanych utworów, ich charakteru czy sposobu interpretacji i koncert ten nie funkcjonuje jako odrębny, samodzielny i oderwany od jego twórców byt.

Czytaj: Umowa o dzieło: w tych 11 sytuacjach jej nie zawieraj!

 

Ponadto sąd I instancji zauważył, że w umowie przedmiot "dzieła" był niejasno określony.

 

Wobec tego Zamek wniósł apelację, zarzucając m.in swobodną ocenę dowodów przez sąd I instancji. Ale sąd II instancji nie dopatrzył się wadliwości postępowania przed Sądem Okręgowym.

Koncert jak wykład

Sąd Apelacyjny w wyroku z 13 października 2015 oddalił odwołanie Zamku. Sąd oparł się na trzech tezach. Po pierwsze - powoła się na orzecznictwo SN dotyczące wykładów i zastosował je do koncertów w drodze analogii.

 

Po drugie - przepisy prawa cywilnego zawarte w art. 6 dotyczące rozkładu ciężaru dowodowego nie mają zastosowania w sprawach ubezpieczeniowych, gdy strony łączy stosunek publiczno-prawny, a nie stosunek cywilny.

Po trzecie wreszcie - nie doszło do podpisania umowy o dzieło, gdyż przedmiot zobowiązania był niekonkretny (art. 627 kc ma tu zastosowanie). Polecając przygotowanie i wykonanie koncertu, zamawiający nie określił cech indywidualizujących utwór (dzieło). W ocenie Sądu Apelacyjnego tylko, gdy przedmiotem umowy jest utwór chroniony prawem autorskim, jego zamówieniu tradycyjnie odpowiada umowa o dzieło.

SN oddala kasację płatnika

Skarga kasacyjna płatnika także została oddalona. Zakwestionował on twierdzenie, że przedmiotem umowy o dzieło nie może być artystyczne wykonanie utworu muzycznego. Powołał się także na orzeczenie SN z 1967 r. w sprawie wykonania rewii.

Zobacz: SN: prowadzenie lekcji w szkole nie jest umową o dzieło, ale zlecenia, która podlega oskładkowaniu

Sąd Najwyższy nie zgodził się w zasadzie tylko z dwoma twierdzeniami Sądu Apelacyjnego; po pierwsze - że rozkład ciężaru dowodu spoczywa na stronie kwestionującej. W tej sprawie fakty były niesporne, a ciężar dowodu należy rozpatrywać, gdy wątpliwy jest ten stan. A po drugie, błędne jest przyjęcie, że umowy o dzieło są objęte prawem autorskim.

Co do reszty - SN zgodził się z Sądem Apelacyjnym. Przedmiotem umowy było przygotowanie i wykonanie cudzego utworu. - Zainteresowana Joanna K. była jednym z elementów koncertu, jednym z muzyków, wykonała swoją część utworu stosując się do poleceń dyrygenta - powiedział sędzia Piotr Prusinowski. Skrzypaczka byłą zleceniobiorcą. Dlatego, że między nazwą podpisanej umowy a rezultatem nie było konicznej ścisłej więzi - dodał sędzia. I tym się właśnie  różni umowa zlecenia od umowy o dzieło.

SN podkreślił, że prawie cywilnym mogą być zawierane umowy nienazwane, które mają różne elementy. Ale w prawie ubezpieczeniowym trzeba jednoznacznie przesądzić, co to za rodzaj umowy. Domeną ubezpieczeń społecznych są przepisy bezwzględnie obowiązujące, których wolą stron nie można wyłączyć, czy też ograniczyć.

Sygnatura akt  III UK 53/16, wyrok SN z 10 stycznia 2017 r.