Związek negatywnie opiniując sam projekt, ostro skrytykował rząd za łamanie elementarnych zasad dialogu społecznego.

 

Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych znoszącego limit wysokości wynagrodzenia (30-krotność przeciętnego wynagrodzenia), od którego potrąca się składki na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, odbyło się 9 listopada. Projekt w ogóle nie został skierowany do Rady Dialogu Społecznego, a jedynie bezpośrednio do konsultacji w trybie art. 19. ustawy o związkach zawodowych. I to dopiero w dniu przyjęcia go przez Komitet Stały – zauważa NSZZ „Solidarność”.

 

– Brak możliwości podjęcia dyskusji nad przedstawionym projektem na forum Rady Dialogu Społecznego oraz skierowanie wskazanego projektu do opiniowania w trybie art. 19 ustawy o związkach zawodowych, w dniu przyjęcia go przez Komitet Stały Rady Ministrów jest naruszeniem elementarnych zasad dotyczących właściwego procesu legislacyjnego oraz zasad dialogu społecznego i stanowi jednoznaczny dowód, że rząd nie czuje się zobligowany do wysłuchania stanowiska partnerów społecznych oraz uwzględnienia ich wniosków – czytamy we wstępie do opinii Prezydium KK NSZZ „Solidarność”.

 

Opiniując sam projekt Prezydium zwraca uwagę, że w długofalowej perspektywie zmiany doprowadzą do znacznego rozwarstwienia wysokości wypłacanych emerytur, tzw. „kominów emerytalnych” co jest sprzeczne z zasadą solidarności społecznej i będzie źródłem destabilizacji finansowej FUS. Związek przywołując swój projekt oskładkowania umów cywilnoprawnych z 2012 r. postuluje, żeby zamiast tworzyć kominy, upowszechniać obowiązek płacenia składek.

 

– NSZZ „Solidarność” nie może zaakceptować zaproponowanych rozwiązań, w świetle aktualnych przepisów, które nie gwarantują równego obowiązku opłacania składek od przychodów bez względu na ich tytuł. Należy zatem przede wszystkim, zrównać obowiązki składkowe wszystkich podatników, o co NSZZ „Solidarność” apeluje od lat – czytamy w opinii.

 

Związkowcy mają również zastrzeżenia związane z potencjalnymi skutkami dla rynku pracy. Uważają, że pracownicy objęci limitem (a jest ich 350 tys.) będą przechodzić do pozakodeksowych form zatrudnienia, a więc umów cywilnoprawnych i samozatrudnienia. To z kolei podważa realność szacowanych przez rząd wpływów do FUS – zaznaczają.