Firmy lubią myśleć, że zatrudniają najlepszych, ale z pewnością nie mają wszystkich najzdolniejszych pracowników - mówi Marcin Giełzak i dodaje, że zawsze opłaca się sięgnąć dalej. Program otwarty nie ma ograniczeń - każda osoba, która ma dostęp do internetu, może nam kogoś polecić.

O teorii takich programów i konkretnych przykładach Marcin Giełzak, wiceprezes zarządu ShareHire, opowie 26 kwietnia w trakcie HR TECH Summit, ale już dziś wylicza korzyści, jakie daje wprowadzenie otwartego programu poleceń.

Każdy może być rekruterem

To idealne rozwiązanie w sytuacji, gdy poszukujemy pracowników posiadających bardzo rzadkie specjalności zawodowe - dotarcie do nich z ofertą pracy może być czaso- i kosztochłonne, a wpięcie się w ich społeczność poza organizacją gwarantuje sukces rekrutacyjny. Przykład? Szukamy pracownika znającego płynnie język norweski. Kto może znać takie osoby? Oczywiście inni znający norweski. To właśnie oni będą w stanie polecić odpowiedniego pracownika.

Kolejny element to wizerunek. Program poleceń otwartych buduje markę pracodawcy godnego polecenia. Marcin Giełzak podkreśla, że jeśli ludzie komunikują się ze znajomymi i rekomendują firmę, to skuteczność takiego polecenia jest dużo większa niż reklama. Wyobraźmy sobie, że firmę poleca jej były pracownik - mówi Giełzak - to musi być naprawdę świetne miejsce, skoro rekomenduje je nawet ten, kto już z niego odszedł.

Jeśli chcemy pozyskiwać ambasadorów marki na uczelniach, to program pracowniczy się nie sprawdzi, to właśnie pole dla programu otwartego. Uczeń, student, który był w firmie na praktykach i jest z nich zadowolony, może polecać je innym. Co więcej - polecić firmę może nawet klient zadowolony z jej produktów.

Wyróżni na rynku

Jeżeli pracodawca chce się wyróżnić wśród innych, powinien zainteresować się programem otwartym. Tak robią najwięksi gracze w swoich branżach. Z programów otwartych korzysta m.in. Asseco, które pozyskuje w ten sposób deweloperów. Marcin Giełzak wymienia też Billenium, Bank Ochrony Środowiska czy Sonoco.

Jest jeszcze jeden ważny element, o którym warto wspomnieć. Jasne i konkretne komunikowanie nagród finansowych za polecenia pokazuje pracodawcę jako takiego, który ma duży priorytet na rekrutację i spore możliwości finansowe. To istotny element employer brandingowy.

To nie jest zwykłe ogłoszenie o pracę z nagrodą

Jeżeli poprzestalibyśmy tylko na ogłoszeniu i nagrodzie, to efektywność takich działań byłaby ograniczona - mówi Marcin Giełzak. Potrzebny jest kontekst, zbudowany przez odpowiednią komunikację czy inne elementy jak np. newsletter, czy deklaracja, że każde skuteczne polecenie oznaczać będzie przekazanie pewnej kwoty na cel dobroczynny. Firma musi tak przygotować program, żeby ludzie chcieli uczestniczyć w poleceniach - tu z pomocą przychodzi np. grywalizacja.

Zbudowanie społeczności to tylko pierwszy krok. Kolejnym jest pogłębianie relacji - mówi Marcin Giełzak, który już 26 kwietnia na HR Tech Summit (udział bezpłatny) opowie, jak się takie społeczności buduje, po co warto to robić oraz jak z takich poszczególnych grup polecających utworzyć społeczność, która jest stale zaangażowana w projekty rekrutacyjne firmy. Opowie nie tylko o teorii tworzenia programów otwartych, ale pokaże też na konkretnych przykładach, jak taki program dobrze przygotować i komunikować.

Zapraszamy na HR Tech Summit >>