Idzie zmiana

Jak wynika z badania przeprowadzonego przez ośrodek badawczy DELab UW na zlecenie Fundacji Przedsiębiorczości Kobiet pt. Kobiety w „męskich” zawodach, panie nie mają łatwej drogi do profesji i dziedzin, które zdominowane są przez mężczyzn. Już na poziomie szkoły średniej spotykają się z innym traktowaniem, zniechęcaniem i nakłanianiem do zmiany obranej przez siebie ścieżki jeśli jest ona ścisłą czy techniczną. Mimo to jednak dają sobie radę i znajdują sposób na odnalezienie się w tych męskich rewirach, powoli zmieniając istniejące statystyki.   

Projektantka wnętrz vs. kierowca

Z badania przeprowadzonego w grudniu 2017 roku na ogólnopolskiej próbie 1000 Polaków wynika, że stereotypy dotyczące predyspozycji kobiet i mężczyzn do wielu zawodów nadal niestety mają się dość dobrze. Ankietowani, poproszeni o wskazanie zawodów, które ich zdaniem są „męskie” oraz „kobiece”, za te najbardziej „męskie” uznali takie zawody jak: kierowca (66%), automatyk/robotyk (65%), inżynier energetyk (64%). Jednocześnie jako zawody najbardziej „kobiece” wskazane zostały przede wszystkim - projektant wnętrz (53%), farmaceuta (52%) czy pracownik socjalny (50%).  

  POLECAMY: Personel Plus - czołowy miesięcznik branży HR >>

Informatyk raczej w spodniach

To jednak nie wszystko. Przyglądając się otrzymanym wynikom z bliska można wysnuć wniosek, że szczególnie w sektorze IT kobiety nie mają łatwiej ścieżki kariery i stykają się z wieloma barierami. Aż 59% respondentów uznało bowiem, że programista to zawód męski, a tylko 5% że jest to zawód kobiecy. Bardzo podobnie ankietowani wskazali w przypadku inżyniera nowych technologii (53% - męski, 5% - kobiecy).

Zestawiając to z danymi dotyczącymi liczby kobiet studiujących na politechnikach (jest ich obecnie ok. 38%, czyli trochę ponad 1/3), powstaje obraz świata naukowego, i w konsekwencji potem także zawodowego, wypełnionego szeregiem barier, przez które kobiety muszą się przedostać.

Być kobietą biznesu. Tu znajdziesz inspiracje i wskazówki >>

Kobiety na stanowiskach

Co ciekawe, pomimo dość stereotypowego myślenia Polaków, nasz kraj zajmuje wysoką pozycje na liście krajów o największej liczbie kobiet na stanowiskach kierowniczych. Światowym liderem są tutaj Filipiny (57%), w dalszej kolejności Panama (43%), USA (42%) czy Nowa Zelandia (39%). Polska znajduje się w pierwszej dziesiątce państw o najwyższej feminizacji kadry kierowniczej (miejsce 9.), w Europie ustępuje tylko Niemcom – europejskiemu liderowi – jedynie o 2 punkty procentowe (Niemcy – 38% vs. Polska - 36%).

Komentarz Anny Pfejfer-Buczek, Managing Partner w Oprandi Polska:
Na podstawie moich obserwacji rekrutacyjnych mogę powiedzieć, że zawód wciąż ma płeć. Widać to szczególnie w zawodach technicznych i  inżynieryjnych. Kształci się coraz więcej kobiet inżynierów, ale na rynku pracy jest ich wciąż za mało, aby stanowiły alternatywę dla mężczyzn. Co ciekawe, pracodawcy, w szczególności zagraniczne firmy chętnie zatrudnią (a wiem to ze swoich projektów) kobiety inżynierów, na przykład  do swoich zespołów sprzedaży, czy R&D, bo uważają, że ich postawa, inteligencja emocjonalna, umiejętność rozwiązywania problemów wzbogaci zespół.  Trudno jest jednak znaleźć kandydatki.  Jest ich po prostu wciąż niewiele na rynku pracy.
Jeśli chodzi o stanowiska kierownicze, pracodawcy coraz częściej promują kobiety i jest to charakterystyczne dla firm międzynarodowych, które  dbają o równość płci. Natomiast problem pozostaje w firmach prywatnych polskich. Właściciele wciąż uważają, że kobiety nie są wystarczająco „silne”, aby pełnić rolę szefa, a ponadto uważają, że rola matki często może zakłócać pełnienie przez nie obowiązków zawodowych. Nie są przy tym zbyt otwarci, aby stworzyć elastyczne warunki pracy, które mogą być dogodne do połączenia roli zawodowej i rodzinnej. Polscy właściciele uważają to raczej za „fanaberię”.