- To bardzo zła wiadomość dla przedsiębiorców - mówi Robert Lisicki, Dyrektor Departamentu Pracy, Dialogu i Spraw Społecznych Konfederacji Lewiatan.

Trybunał miał sprawdzić, na wniosek prezydenta, czy nie zostały złamane zasady poprawnej legislacji przy wprowadzaniu zmian, znoszących górny limit dochodów, od których potrąca się składki emerytalne. Na rozprawę z niecierpliwością oczekiwali pracodawcy i wszyscy, którzy zarabiają ponad 11 tys. miesięcznie - to ich bezpośrednio dotyczy wprowadzona zmiana. Ustawa z 15 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw ma wejść w życie 1 stycznia 2019 roku.

Wszyscy liczyli na rozstrzygnięcie

- To bardzo zła wiadomość dla przedsiębiorców i pracowników - mówi Robert Lisicki, Dyrektor Departamentu Pracy, Dialogu i Spraw Społecznych Konfederacji Lewiatan. Dodaje, że wkraczamy w druga połowę 2018 roku i przedsiębiorcy czują się bardzo niepewnie, bo nie wiedzą jakie będą koszty i obowiązki w przyszłym roku. Robert Lisicki podkreśla, że wszyscy liczyli na szybkie rozstrzygnięcie Trybunału ze względu na ogromne skutki finansowe. - Proszę pamiętać, że zmiana ma dać budżetowi tylko w pierwszym roku 5,5 mld zł. To będą pieniądze pobrane w głównej mierze od pracodawców - mówi.

5,5 mld złotych do budżetu

Kwota, którą przyniesie budżetowi ustawa, jest naprawdę duża. Gdyby zestawić ją np. z wydatkami na 500+, to okaże się, że zniesienie limitu pozwoli sfinansować co piąte wypłacane świadczenie. Dlatego PiS tak mocno nalegał na zmianę. NSZZ „Solidarność” i organizacje pracodawców protestowały w trakcie prac nad ustawą, że była ona forsowana w trybie ekspresowym, bez odpowiednich konsultacji społecznych, a w pracach nie zachowano terminów wynikających z ustaw o związkach zawodowych oraz o organizacjach pracodawców, obowiązków związanych z procesem opiniowania. Prezydent też miał wątpliwości i dlatego poprosił Trybunał o ocenę konstytucyjności.

Co się zmieni?

Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami, roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w danym roku kalendarzowym nie może być wyższa od kwoty odpowiadającej trzydziestokrotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej na dany rok kalendarzowy. Od nadwyżki ponad tą kwotę pracodawca nie przekazuje już za ubezpieczonego składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. To oznacza, że po przekroczeniu tego limitu z wynagrodzenia brutto potrącana jest mniejsza kwota składek. W 2018 roku kwota rocznego ograniczenia podstawy wynosi 133.290,00 zł, co daje 11.107,50 zł miesięcznie.

Nowelizacja przewiduje zniesienie tego limitu, tak aby wszyscy ubezpieczeni płacili pełne składki na ZUS, niezależnie od wysokości dochodów. Od 1 stycznia 2019 roku składka na ubezpieczenia emerytalne i rentowe będzie odprowadzana od całości przychodu, tak jak w przypadku ubezpieczenia chorobowego i wypadkowego.

Zniesienie górnego limitu składek dotyczy ok. 350 tys. osób, czyli ok. 2 proc. ubezpieczonych i spowoduje zwiększenie świadczeń dla ZUS z tytułu wynagrodzenia o ok. 27,5 proc. łącznie dla pracownika i pracodawcy. Po nowelizacji przepisów, osoba zarabiająca np. 15.000 zł miesięcznie, po przekroczeniu drugiego progu, będzie odprowadzała podatek dochodowy w wysokości 32 proc. oraz wszystkie składki na ubezpieczenia emerytalno-rentowe. W konsekwencji, wpadając w drugi próg podatkowy, pracownik w ramach danin publicznych będzie zmuszony odprowadzać nawet ponad połowę swojego wynagrodzenia. Są takie branże, np. programiści, gdzie pensje w takiej wysokości nie są rzadkością. Zmiana dotknie więc nie tylko pojedynczych pracowników, ale całe sektory.

Co dalej z ustawą?

Próbowaliśmy ustalić w Trybunale, dlaczego rozprawa została odwołana i czy zostanie wyznaczony jej nowy termin. Niestety nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Robert Lisicki zaznacza, że taki stan niepewności bardzo źle wpływa na planowanie, inwestycje prowadzone przez firmy i postrzeganie sytuacji na naszym rynku.