Partia Razem zbiera podpisy pod projektem ustawy zmniejszającej wszystkim pracownikom czas pracy do 7 godzin dziennie. "Świat poszedł do przodu, a my dalej pracujemy tyle, co sto lat temu. Pracujemy znacznie wydajniej i efektywniej – dlatego stać nas na skrócenie czasu pracy! Mniej godzin w pracy to więcej czasu dla rodziny i bliskich. To więcej czasu na odpoczynek i rozwijanie zainteresowań" - tak Komitet obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej "Pracujmy krócej! 7 godzin pracy" zachęca do złożenia podpisu pod projektem. Aby projekt mógł zostać wniesiony do Sejmu, potrzeba ich 100 tys.

PSL ma nieco inny pomysł. Po raz kolejny złożył w Sejmie projekt, który zakłada skrócenie do 7 godzin czasu pracy dla rodziców. Projekt nazwano "Godzina dla rodziny". Pierwszy projekt ustawy w tej sprawie ludowcy wnieśli do Sejmu już w 2017 roku. Proponowali wtedy skrócenie czasu pracy dla jednego z rodziców wychowujących dziecko do 10. roku życia. Projekt nie zyskał wtedy poparcia. Wiosną tego roku PSL powrócił z propozycją w szerszym formacie - proponuje krótszy, 7-godzinny dzień pracy dla rodzica, który pełni opiekę nad dzieckiem do 15. roku życia, z zachowaniem pełnego wynagrodzenia. Według projektu, jeżeli oboje rodzice lub opiekunowie dziecka są zatrudnieni, z uprawnień skróconego czasu pracy mógłby skorzystać jeden z rodziców/opiekunów dziecka. Projekt trafił do Sejmu 12 kwietnia, do tej pory nie wyznaczono mu terminu pierwszego czytania.

[-DOKUMENT_HTML-]

Dorota Gardias, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych podkreśla, że obecnie Polki i Polacy są jednym z najbardziej zapracowanych narodów europejskich. Przypomina tragiczne sytuacje, kiedy pracownicy, głównie branży medycznej, umierali z przepracowania. Zauważa jednak, że liczba przepracowanych przez nas godzin wynika przede wszystkim z niskich wynagrodzeń za pracę wykonywaną przez 8 godzin. - Pracujemy dłużej, ponieważ pensja z etatu nie jest wystarczająca do tego, aby godnie żyć - podkreśla przewodnicząca FZZ. W Polsce w 2017 roku pensja minimalna wynosiła 453 euro. Tymczasem we Francji było to 1480 euro, a w Niemczech - 1498 euro.

- Polscy pracownicy pracują ponad swoje siły również w wyniku niepewności zatrudnienia oraz wysokiego uelastycznienia rynku pracy - podkreśla Dorota Gardias i dodaje, że Polska jest krajem, który pod względem liczby umów czasowych ląduje na niechlubnym, szarym końcu.

Forum Związków zawodowych stoi na stanowisku, iż systemowe skrócenie czasu pracy powinno iść w parze z realizacją szeregu postulatów płacowych. W pierwszej kolejności należałoby wprowadzić zasadę, zgodnie z którą minimalna płaca byłaby obligatoryjnie równa połowie przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. FZZ zwraca też uwagę na potrzebę podwyżek płac w sferze budżetowej oraz walki z nadużyciami umów cywilnoprawnych i sztucznym samozatrudnieniem.